Witajcie...
Jak wiecie lubię poznawać/ sprawdzać nowe techniki :) Wiele mi się bardzo podoba, z niektórymi się zaprzyjaźniłam z innymi nie -nie moja bajka choć podziwiam u innych.
I dziś właśnie pokażę coś w nowej technice - koronki klockowej. Ale jeszcze trochę wstępu ;)
Styczność z tą technika miałam mając jakieś 12-13 lat. Moi rodzice kupowali mnóstwo książek w tym wiele rękodzielniczych. Uwielbiałam je! Zresztą większość do dziś posiadam ;) Była wśród nich taka seria "Zręczne ręce" 3 części. W jednej z nich znalazłam właśnie koronkę klockową. Byłam zachwycona misternością tej koronki. Nie wydawała się bardzo trudna do opanowania, a ja jestem samoukiem i zwykle wszystkiego uczę się sama. Tak było również w tym przypadku. Zafascynowana koronką postanowiłam spróbować. Nitki, z braku profesjonalnych klocków, nawinęłam na kartoniki i... próbowałam :) Niestety nie pamiętam co mi wtedy wyszło. Jakoś odeszła w zapomnienie potem na dłuuuugi czas. Od jakiegoś czasu podziwiam piękne prace klockowe koleżanek w necie. Długo się broniłam..., ale w końcu poległam :D
I tak oto dochodzimy do chwili obecnej, kiedy zmierzyłam się z koronką pierwszy raz po latach.
Tym razem posiadam sprzęt profesjonalny: wałeczek i klocki, który to pożyczyła mi moja kochana koleżanka Kazia :D za co jestem jej ogromnie wdzięczna!
Jak zwykle dzielni pomagał mi i również ćwiczył mój najmłodszy syn Szymek :D On próbuje ze mną wszystkie nowe techniki :D
A efekty mojego kombinowania poniżej...
Oczywiście musiałam połączyć klocki z ukochana frywolitką ;) Pomysł własny :)
A tu jeszcze początki ;)
Moje
i mojego syna kontynuacja tego, co zaczęłam ja ;) Teraz ma swój wałeczek i klocki, oczywiście pożyczone od Kazi :)
Dziękuję za zaglądanie do mnie 😊 Będzie mi miło jeśli zostawisz słówko w komentarzu 😊